To jest PBF(Play by Forum) Pierwszej A
W takim razie przejdź tak, aby bransoleta minęła wykrywacz jako ostatnia. Bokiem* Orwells westchnął zrezygnowany. Czemu to zawsze on dostawał najgorsze roboty? Podobno oddział trzeci znowu strzelał do demonów. Dwójka była na misji w Chorwacji. A on musi tu siedzieć i sprawdzać jakichś tam obcych. Machnął ręką na następne osoby w kolejce.*
Offline
*idzie do pokoju razem z dwoma strażnikami*
*jeden zamyka drzwi*
*zdejmuje sweter powoli, żeby zyskać na czasie i zaczekać aż tamci odejdą*
*zdjęła sweter odsłaniając bluzkę bez pleców i patrząc flirciarsko na strażników*
- Tak mi przykro
*łapie za broń jednego z nich i powala go jednym ciosem. Drugi mierzy do niej z karabinu ale jest już za późno. Jego też powala kilkoma ciosami.*
*otwiera drzwi i ogłusza strażnika*
*bierze kota i karabin, szuka wzrokiem pudła z bronią.*
*znajduje, bierze swoją torebkę, wyjmuje broń, paralizator i scyzoryk, wkłada do kieszeni, wkłada kota do torebki*
- Wybacz, wiem że tego nie lubisz
*bierze katanę tajemniczej dziewczyny i rusza korytarzem, w którym zniknęli*
Offline
Westchnęła ciężko, ale zrobiła zgodnie z poleceniem. Wykrywacz oczywiście odezwał się przy bransolecie, jednak nie wcześniej, bo poza kataną żadnej broni ani nic metalowego nie miała.
- I weź tu się na chwilę zdrzemnij, taka cudowna pobudka potem - narzekała.
Offline
Po pół godzinie ściągania kolczyków i zmianie skóry z powrotem na coś normalnego, wyglądając jak podziurawiony ser, przeszedłem przez to dość często pipczące coś. Jakimś cudem nie pipnęło.
Ostatnio edytowany przez Baakaru (2014-10-26 17:57:24)
Offline
- Ruszajmy - * Zdecydował Orwells, gdy ostatni z "obiektów badawczych" przeszedł przez wykrywacz metalu.* - Najpierw na rutynowe badania, a potem dostaniecie własną przytulną celę. - *Uśmiechnął się, prowadząc ich ku kompleksowi badawczemu*
*W tym samym czasie gdzieś wewnątrz bloku więziennego ocknęła się Anastazja. Nie wiedziała skąd się tu wzięła, ani czemu leży na podłodze. Zimnej podłodze. W kącie ktoś siedział. Było wyraźnie widać, że unika światła, które wpadało przez zakratowane okno. Cela miała może z 2m x 2m, więc nie było to łatwe zadanie. Na pierwszy rzut oka widać było, że to mężczyzna. Prawdopodobnie gej. Wprawdzie nie nosił ani kolczyków ani różowych ubrań, ale emanowała z niego jakaś doza pedalstwa. *
Offline
-Nie mam zamiaru siedzieć zamknięta w żadnej celi!- zbuntowała się Akane- Nie wiem co ta durna laska zmalowała, ale nie będę za nią ponosić konsekwencji!- Przez te nerwy nawet odechciało jej się ich zabijać... No trudno, pozabija innych. Najpierw musi odzyskać katanę i się stąd wydostać... Cholerni strażnicy. Durnie jedne się znalazły, co to jej będą rozkazywać. Mogła jeszcze użyć mocy, ale w obecnej sytuacji byłoby to zbyt niebezpieczne. Miała tylko nadzieję, że ta debilka, która była "drugą nią" nie obudzi się teraz nagle, bo raczej nie będzie miał kto jej wytłumaczyć sytuacji... Czasami żałowała, że nie dzieliły wspomnień.
Ostatnio edytowany przez Akane (2014-10-27 19:54:22)
Offline
*Spojrzał dziwnie na kobietę, rozpoznał, że to nie człowiek, wyczuł krew demona, ciekawiło go tylko jakim rodzajem demona jest, skąd pochodzi i jakie umiejętności mógł by zaabsorbować. Rozejrzał się po małej celi. Kiedy wstawał dało się słyszeć trzeszczenie jego kości, które wynikało z długotrwałego siedzenia*
- Witaj, jestem Soul. Wygląda na to, że trochę tu razem posiedzimy. Opowiedz coś o sobie, to ja opowiem coś o sobie, nie martw się, nie zapowiada się, byśmy szybko stąd wyszli. *Usiadł z powrotem*
Offline
Anastazja spojrzała na faceta (choć mogła być to równie dobrze transwestytka) i przyjrzała mu się znudzonym wzrokiem.
- Jesteś gejem? - spytała.
Offline
*patrzył na nią zażenowanym wzrokiem, zniechęciło go do dalszej rozmowy pytanie nieznajomej, ale się przemógł* Nie, jestem hetero. Jeżeli tak zaczynasz rozmowę z nieznajomymi, to zastanawiam się, jak będzie wyglądać dalsza rozmowa z tobą. *patrzy na spiczaste uszy nieznajomej* Może mi się wydawać, ale czy jesteś Elfem? Dawno nie widziałem żadnego. *Patrzy na oczy nieznajomej* Naprawdę dawno nie widziałem Elfów, ale wracając do rzeczy, Opowiesz coś o sobie czy nadal będziesz zadawać głupie pytania?
Offline
*Kpt. Orwells przystanął i miał zamiar coś powiedzieć, lecz przerwał mu dźwięk alarmu.* - WIIIŁUUU Wszystkie...WIIŁUUU ...dnostki do gł.. WIIŁUU ...rzwi- * Dobiegło z głośnika nieopodal.* - Wy dwaj ! Biegiem do drzwi. Mamy intruza - * Wydarł się kapitan na swoich podopiecznych * - Ja ich tu przypilnuję. * Odwrócił się w kierunku przyszłych więźniów.* - Pod ścianę... WIIIŁUUU ...cę na głowę. - * Rozkazał wszystkim, machając lufą na stojącego najbliżej Luke-a (ok. 2 metry).*
--------------------------------------------
*Rozmowy więźniów w celi zostały przerwane przez ogłuszające wycie syreny. Na korytarzu rozległy się odgłosy biegania i szczękania broni.*
-------------------------------------------
*Z przodu korytarza nadbiegali przeciwnicy, a brama z tyłu się zatrzasnęła. Korytarz, w którym stała Bella, był prawie całkowicie gładki, bez odgałęzień. Jedynie przy samej podłodze było widać wysoki na 40 centymetrów i szeroki na 60 otwór wentylacyjny. *
--------------------------------------------
*Luke zobaczył swoją szansę na zdobycie serca pseudo-wiedźminki swoją mężnością. Odważnie rzucił się na Kapitana i przygniótł go swoją masą*
Offline
Bella była w potrzasku. Z jednej strony brama, a z drugiej strażnicy. Jedyną drogą wyjścia był kanał wentylacyjny. Ona była dość drobna a wartownicy nie, więc raczej by jej nie gonili. Z pomocą pistoletu otworzyła kratę, wrzuciła tam torebkę i broń i zaczęła się czołgać. Odgłosy strażników były coraz bliżej. Bella starała się czołgać jak najszybciej. Za około 10 m był zakręt, za którym byłaby względnie bezpieczna, ale strażnicy byli za blisko. Pozostało jej tylko jedno.
- Cholera - powiedziała, po czym pchnęła torebkę jak najdalej i zmniejszyła się.
Offline
Akane, widząc szansę na pozbycie się tych natrętów z głowy, zdecydowała się wykorzystać ją od razu. Błyskawicznie znalazła się przy nich i zacisnęła palce na szyi kapitana. Na jej usta wypłynął uśmiech, oczy otworzyły się szerzej, przez co źrenice sprawiały teraz wrażenie mniejszych. Po korytarzu poniósł się jej obłąkańczy chichot, który przerodził się w szalony śmiech. O tak, zabije go, zabije!
Offline
Rozglądając się po zatłoczonym korytarzu ,w którym panował chaos, szukałem czegoś do jedzenia. Akurat naszła mnie ochota na gałki oczne, ale wątpiłam, czy któryś ze strażników oddał by swoje po dobroci. Gruby krasnal się wyglebił i leżał właśnie na kapitanie, którego w tym samym momencie podduszała siwa, często mdlejąca dziunia. Powoli zaczynało się to robić nudne... Nie widząc niczego lepszego do roboty, ruszyłem w głąb korytarza.
Ostatnio edytowany przez Baakaru (2014-11-02 21:59:09)
Offline
*czekając, aż nieznajoma coś z siebie w końcu wykrztusi, wyciągnął talię kart i zaczął układać pasjansa* A może chcesz zagrać ? *zapytał się nieznajomej*
Offline
*przyglądała mu się, jak układał karty. Chciała odpowiedzieć, że nie ma głupich pytań, ale powstrzymała się*
- Nigdy nie grałam w pasjansa. Za to parę razy w pokera. Pozwolili ci tu to wnieść? - spytała, pokazując na karty.
Offline